Dzień 4 Śladami Wikingów

P1080532Dzisiaj było mokro. Niektórym szczególnie woda dała się we znaki. Maciek spadł z kosza dziobowego, wychodząc ze „Szpona” na keję. Adrianowi wlała się za kołnierz deszczówka, zebrana na pokrowcu grota, a podczas rejsu przez zalew na „Million Dollar Baby” skrzynka mieczowa wypluła trochę wody, prosto w plecaki i buty części załogi.

Poranna zaprawa wycisnęła z zaspanych załóg siódme poty. Po śniadaniu wybraliśmy się na wycieczkę do Tier Park w Ueckermunde. Spędziliśmy trzy godziny w towarzystwie zwierząt z różnych rejonów świata. Lwy, psy dingo i wilki można było tylko podziwiać. Ale małpy przyjmowały gości. Szczególnie serdecznie witały tych, z interesującymi przedmiotami w rękach. Przestrzegano nas, że ciekawskie stworzenia lubią pożyczać sobie portfele, aparaty i dziecięce zabawki, ale nie lubią ich oddawać właścicielom. Sarny, daniele, muflony, osły i owce przechadzały się po lesie i podchodziły ufnie do wyciągniętej dłoni, pełnej przysmaków. Paszę właściwą dla zwierząt kupowaliśmy w automatach. Część zwiedzających pozazdrościła małpom i skorzystała z małpiego gaju urządzonego dla zwiedzających.

Na kei czekały gorące gołąbki i herbata z cytryną i miodem dla znużonych uczestników wycieczki. Obiad przerwała sprawna akcja łowienia Maćka. Po wszystkim został uświadomiony, że nie trzeba kąpać się razem z naczyniami w celu ich umycia. W wyniku tego niedopatrzenia w szkoleniu, straciliśmy jeden talerz i widelec. Pokrzepieni obiadem oddaliśmy cumy i pożeglowaliśmy bajdewindem do Karnina.

„Ho ho ho, przechyły i przechyły, ho ho ho, za falą fala mknie…”

Wszystko jest super, dopóki fale zostają na zewnątrz kadłuba. Gorzej, kiedy na przechyłach wciskają się do środka przez skrzynkę mieczową i chlupoczą w zęzach pod podłogą. Wyłażą na przechyłach szparami między pokładnikami i atakują buty załogi.

Do Karnina dotarliśmy wieczorem. Przystań była prawie pusta i bardzo wygodna. Kolację zjedliśmy w altanie nad brzegiem zalewu. Później rozwiesiliśmy sznurki, by wysuszyć efekty mokrych przygód załogi.

Karnin jest niewielką wioską, gdzie trudno znaleźć przyzwoity sklep i czynną knajpkę. Atrakcją turystyczną jest fragment kolejowego mostu zwodzonego, którego przęsło w całości windowane było do góry. Istnieje tylko jeden most o takiej konstrukcji gdzieś na Wielkich Jeziorach w Stanach Zjednoczonych. Ten w Karninie został zbombardowany w czasie Drugiej Wojny Światowej, w wyniku czego został jedynie fragment z windami.

Idziemy wcześniej spać, przynajmniej tak nakazywałby rozsądek, bo jutro wstajemy bladym świtem.

P1080522 P1080514 P1080494 IMG_5748 IMG_5734 DSCN1044 DSCN1043 DSCN1040 DSCN1027 DSCN1013 DSCF0020 DSC_0592 DSC_0584 DSC_0575 DSC_0570 DSC_0566 DSC_0534 DSC_0527