WYSPA ROZBITKÓW COBH 13-15 MARZEC 2015

plakietkaZa nami kolejny biwak, jednogłośnie uznany za najlepszy ze wszystkich w których braliśmy do tej pory udział. Plan biwaku wypełniony szczelnie zajęciami z pionierki, zwiadami, grami terenowymi oraz obowiązkową wartą nocną nie dawał uczestnikom nawet cienia szans na nudę.

Temat biwaku utrzymany został w tematyce żeglarskiej, dlatego też cała fabuła  została przygotowana i utrzymana w duchu marynarsko-wyspiarskim.


Już sam tytuł biwaku “WYSPA ROZBITKÓW”wprowadzał element zaciekawienia.

Około 19.30 dotarliśmy do naszej bazy którą był rewelacyjny ośrodek skautowy w CUSKINNY COURT nieopodal Cobh.Tuż przed ośrodkiem spotkaliśmy zaprzyjażnioną drużynę wędrowniczą z Cork, która na miejsce dotarła wędrując pieszo (jak na wędrowników przystało) z oddalonej 4 km stacji kolejowej w Cobh. 1DH’Zarzewie”z Cork również stawiła sie na czas. Pozwoliło to na rozpoczecie zakwaterowania.Dh Grzegorz który na czas biwaku wcielił się w rolę bosmana wydał rozkaz udania się do KAJUT gdzie czekały już na rozbitków wygodne KOJE.

Nastepnie wszyscy udali się do miejsca które normalnie nazywało sie sala kominkową ale na naszym biwaku była to MESA. W kuchni czyli KAMBUZIE spałaszowaliśmy przywieziony ze sobą suchy prowiant. W tym czasie na naszą wyspę dopłynęła kolejna ostatnia już grupa rozbitków czyli drużyna wodna z DUBLINA z dh Marcinem Wilkiem żeglarzem z krwi i kości.

mesa wilkkajuta
Kiedy wszyscy byliśmy już w komplecie rozpoczęliśmy kominek a komendantka biwaku dh Renata przywitała nas wszystkich na WYSPIE ROZBITKÓW i wprowadziła w tematykę i fabułę biwaku.
Wyjaśniła że płynęliśmy wszyscy na pokładzie pięknego statku “Perła Oceanu”.Niestety u wybrzeży Cobh natrafiliśmy na gwałtowny sztorm i nasz statek rozbił się. Wszyscy jesteśmy rozbitkami tego statku, którym cudem udało się ujść z życiem. Przez czas trwania naszego biwaku będziemy próbowali przetrwać na wyspie,która kryje wiele tajemnic.

Wtedy do akcji wkroczył dh Marcin Wilk czyli autentyczny wilk morski. W kapeluszu pirata z którego wystawała papuga zaczął opowiadać nam morskie historie które przeplataliśmy szantami czyli żeglarskimi piosenkami.

Dh Grzegorz wydrukował nawet specjalny śpiewnik w którym mieliśmy zebrane najpopularniejsze szanty. Najlepiej wychodziła nam szanta “BOSMAN”.Potem nastąpiły zabawy integracyjne w temacie morskim które przygotowała każda z drużyn.
Podzieliliśmy się też na zastępy biwakowe i dh komendantka poleciła nam wymyślić dla siebie nazwy związane z morską tematyką.Tak oto powstały: ZŁOTE RYBKI, PROZERPINY I NEPTUN, MAJESTATYCZNE MORSY, MORSKIE FLORIANY, ZIELONE LAPSY I TEN W OKULARACH
Na koniec kominka dh Marcin Wilk opwiedział nam gawędę o LATAJĄCYM HOLENDRZE i po zawiązaniu pożegnalnego kręgu rozeszliśmy sie do kajut. Ogłoszona cisza nocna i smaczna drzemka naszych rozbitków nie trwała jednak długo. Nagle wśród nocnej ciszy rozległ się alarm syreny .

Obudzeni ze snu dowiedzielii się iż u wybrzeza rozbił sie kolejny statek i na wyspie pojawili się nowi rozbitkowie  Naszym zadaniem było odnalezienie nowych rozbitków,przekonanie ich że nie jesteśmy wrogami ale przyjaciółmi i możemy im pomóc. Dwóch rozbitków było rannych i musieliśmy ich przetransportować do ośrodka.
Po nocy pełnej wrażeń przywitał nas piękny słoneczny ranek. Na porannym apelu okazało się iż dołączył do nas kolejny rozbitek dh Wojtek Dreweński aż z dalekiej Walii. Tym razem już naprawdę byliśmy w komplecie.

DSCF4432 DSCF4427 DSCF4428 DSCF4429

DSCF4438 DSCF4443

Początki życia rozbitków na wyspie nie sa łatwe. Trzeba zbudować schronienie,znależć coś do jedzenia,ugotować ciepły posiłek no i koniecznie wykonać tratwę z żaglem aby wydostać się z wyspy.

Zgodnie z planem w zastępach biwakowych udaliśmy się więc na zajęcia z pionierki aby wykonać solidny szałas, łóżko, tratwę, ognisko które pomogą rozbitkom przeżyć na wyspie.

Prace szły pełną parą…

DSCF4469 DSCF4474 DSCF4475 DSCF4478 DSCF4484DSC_0290
Po zakończeniu zajęć czekała nas miła niespodzianka:dwudaniowy domowy obiad przygotowany przez dh Renatę i dh Pawła czyli naszych COOKÓW. Była to: polewka żeglarska z kuraka (rosół z makaronem) filet z rekina, gróle, wodorosty ( kurczak,ziemniaki,ogórki )
Sjesta poobiednia trwała krótko gdyż czekało nas już kolejne zadanie. Jako rozbitkowie musieliśmy zbadać okolice naszej wyspy i rozeznać sie w terenie.

Temu właśnie miał służyć zwiad terenowy do miasteczka COBH oddalonego od naszej bazy o 4 km.

DSC_0854 DSC_0838 DSC_0833 DSC_0828

Wzastępach biwakowych wyruszyliśmy więc na zwiad którego celem było uzyskanie jak największej ilosci informacji na temat miasteczka, jego mieszkańców itp.

DSC_0901DSC_0926DSC_0895

Po zakończeniu zwiadu i kolacjii czekało nas już ognisko z kiełbaskami i śpiewaniem szant.

DSC_0968DSC_0980 DSC_0960
Podczas ogniska każdy z zastępów prezentował wyniki zwiadu.Dowiedzieliśmy sie więc wielu ciekawych rzeczy. Jeden z zastępów wracając ze zwiadu znalazł na plaży tajemniczą butelkę w której tkwił skrawek papieru . Okazał się on pożegnalnym listem z Titanica.

DSCF4493 DSCF4495

Po odczytaniu listu dowiedzieliśmy się iż na naszej wyspie rozbitków jest ukryty skarb który mamy szansę odnależć kolejnego dnia.

DSCF4531DSCF4529

Podekscytowani udaliśmy się szybko do naszych kajut.

W nocy miało miejsce ważne wydarzenie.Dwóch najmłodzszych harcerzy z naszej drużyny oraz dwóch Wodniaków złożyło przyrzeczenie harcerskie.
Niedziela upłynęła nam pod znakiem szukania skarbu.W grze terenowej pod tytułem’”Poszukiwanie skarbu Jeremiasza’”brały udział wszystkie zastępy i 8 postaci w które wcielili się członkowie kadry. Smiechu było co niemiara widząc dh Grzegorza jako WODZA WYSPY, dh Pawła jako szamana czy dh Mateusza jako Korsarza który został okrzyknięty CONCHITĄ 🙂

DSCF4506 DSCF4512 DSCF4509  DSCF4513 grupowe

Każdy zastęp z determinacją wykonywał wszystkie zadania aby zdobyć skrawek skórzanej mapy. Najszybsze okazały sie MAJESTATYCZNE MORSY to oni odkopali skarb Jeremiasha,którym okazały się być: PAMIĄTKOWE PLAKIETKI BIWAKOWE,ŚWIETLNE RACE SŁUŻĄCE DO UWOLNIENIA SIĘ Z WYSPY ORAZ STARE MONETY.

skarb skarb2   skarb3skarb4
Każdy z uczestników zabrał sobie pamiątkową plakietkę a dh Marcin  pokazał jak się odpala racę świetlną. Odpaliliśmy więc race aby nadać sygnał dla oddziałow poszukujących rozbitków. Race poskutkowały , gdyż wkrótce pojawiły się autokary i rodzcice które bezpiecznie zabrały rozbitków do domów.
Wielu z nas nie chciało jeszcze wracać ,pożegnaniom nie było końca.Wiadomo jednak że wszystko co dobre szybko się kończy. Wspomnienia i przeżyte przygody pozostaną w pamięci na długo.

DSC_0995

Po tak udanym biwaku ciężko jest wrócić do cywilizacji .Ale zawsze  przecież można  rozbić się na innej wyspie….

galeria zdjęć tutaj

3DH “Dęby” Waterford

foto: dh. Marcin Wilk, dh, Klaudia Zawistowska