Dzien 5 – Rejs Szkoleniowy

 

05/08/2016 Wolin – Kamień Pomorski

13933153_10154789202382580_1662366028_n

Przez całą noc krople deszczu wystukiwały rytm na laminacie nad naszymi kojami. Wojom słowiańskim i wikingom wilgotna aura nie przeszkodziła w hucznej zabawie. Do białego rana słychać było śpiewy we wszystkich europejskich językach, dobiegające ze skansenu na drugim brzegu rzeki Dziwnej. Po męczącej nocy dzień budził się powoli, spowity mglistym oparem deszczu. Nikt nie wzbraniał się przed kolejną porcją teorii, wykładaną w ciepłym i suchym wnętrzu jachtu.

 

Wyczekaliśmy moment, kiedy deszcz zelżał do mżawki i wybraliśmy się do prasłowiańskiej wioski. Woda ściekała z nisko pochylonych strzech, tworząc błotniste bajora, ale nikogo to nie zrażało. Wodził nas za nos nęcący aromat wędzonki i bułek świeżo wypiekanych w ulepionym z gliny piecu. Uśmiechnięta prasłowianka proponowała do mięsa konfiturę ze śliwek, lub ze świerku. Obie doskonale komponowały się z wędzonką. Michalina zajadała się naleśnikami z miodem, wielkości młyńskiego koła, smażonymi na ognisku, na ręcznie klepanej patelni. Potknęła się na drewnianych dylach, którymi wyłożone były główne uliczki i zdarła sobie skórę. Maleńka kropelka krwi doprowadziła ją do rozpaczy i stanowczo zażądała plasterka.

– Dziecko, gdzie ja ci znajdę plasterek w dziesiątym wieku naszej ery?

Misia nie do końca zrozumiała, o co mi chodzi, ale dała się zaprowadzić do znachorki, która położyła tajemną maść pachnącą majerankiem i pomruczała zaklęcia. Prasłowiańskie metody okazały się równie skuteczne, co współczesny plasterek. Zapomniała o kontuzji do reszty, kiedy dostała do potrzymania sowę śnieżną.

Oglądaliśmy inscenizacje pradawnych opowieści i bitew, koncert muzyki tradycyjnej, oraz zabawy, którym oddawali się praprzodkowie w wolnym czasie. Na rozlicznych kramach można było podziwiać wyroby rzemieślników, albo poddać się czarowi zaklinaczy szczęścia i wróżbitów. Na lokalnym targu niewolników można było kupić krzepkiego woja, lub nadobną niewiastę, zdatną do prac domowych, lubo też innych czynności. Z żalem opuściliśmy zaczarowaną krainę i wróciliśmy na jachty. Musieliśmy zdążyć na otwarcie mostu nad Dziwną, żeby popłynąć w dół rzeki do Kamienia Pomorskiego.

Przeprawa przez mosty była kłopotliwa. Pierwszy jest zwodzony, ale dwa pozostałe już nie. Maszty jachtów mogłyby nie zmieścić się pod nowym wiaduktem obwodnicy Wolina. Kursanci mieli okazję przećwiczyć manewr kładzenia masztów i ponownego ich stawiania po drugiej stronie mostów.

Rozpogodziło się i żegluga w dół rzeki przebiegała spokojnie. Zbyt leniwy wiatr zmusił nas do uruchomienia silników i dopiero na rozlewisku Zalewu Kamieńskiego postawiliśmy żagle. Do mariny w Kamieniu Pomorskim weszliśmy o zachodzie słońca i po szybkiej kolacji zalegliśmy w ciepłych kojach.

 

Magda Wilk

IMG_20160805_121622IMG_20160805_165857 13940909_10154789202172580_1910970456_nIMG_20160805_174144    13900920_10154789202337580_1668625285_n IMG_20160805_201533