Dzień 11 Śladami Wikingów

DSCN0410Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Trzeba włożyć wiele wysiłku, by zdobyć szlachetny metal. Przekopać tony ziemi w poszukiwaniu samorodka, lub przesiać sitem żwir z dna złotonośnej rzeki. Jak się okazuje, milczenie jest równie trudno osiągalne. Kolejny kandydat na „Milczka” poniósł porażkę trzy godziny po rozpoczęciu próby.

Milczał też wiatr. Zalew spowiła delikatna mgiełka, kryjąca odległy południowy brzeg. Sunęliśmy po srebrnej tafli lustra, którego kraniec rozmywał się w miękkim oparze i zamykał się bladym błękitem nad naszymi głowami. Szum jachtowych silników burzył leniwy spokój uśpionego upałem Zalewu. „Szpon” wziął na hol obie Kobry, żeby zaoszczędzić paliwa. Mieliśmy do przebycia cały akwen, z północy na południe.

Kiedy przekroczyliśmy tor wodny Szczecin – Świnoujście, wiatr postanowił wtrącić swoje trzy grosze i zaczął ścigać drobne fale po zalewie. Upał stał się bardziej znośny, ale bryza nie dała się złapać w żagle wiejąc nam dokładnie w twarz. Zrobiliśmy krótki postój w Trzebieży, żeby uzupełnić paliwo i zapasy cukierków w fabryce „Dobosz”. Wieczorem pożeglowaliśmy na drugą stronę Roztoki Odrzańskiej, do Stepnicy. Zacumowaliśmy w zacisznym kanale, schłodziliśmy się w wodzie, skacząc z rufy „Million Dollar Baby” i nakarmiliśmy własną krwią rzesze lokalnych komarów. Liczymy, że dym ogniska i dźwięki gitary odstraszą te wampiryczne owady.

Jutro pożeglujemy w górę Odry.

Autor Magda Wilk

Dzisiejszy konkurs wygrywa zdjęcie Adama Borys

DSCN0431 IMG_6367 IMG_6397 IMG_6398 IMG_6406 IMG_6416 IMG_6427 SAM_0515 SAM_0564 SAM_0599 SAM_0600